Rano w piątek udałem się do Cekcyna na spotkanie z Wiesławem. Posiedzieliśmy chwilkę i udaliśmy się do Świecia. Przejęliśmy Pszczółkę w Świeciu i udaliśmy się do niego do Cekcyna. Małe skromne śniadanko

wywaliło nam brzuszki takie smaczności. Rybka smażona, świeżutkie frytasy , suróweczki i deserek w postaci smacznej

i zimnych lodów

. mniam mniam

. Następny przystanek to zimna herbatka miętowa z murzyńskimi cycuszkami u doplasów. Agi-dorplas przygotowała takie smaczności .Pyszności. Motongi miały coraz ciężej, ale dały radę. Szybciutki skok do Funki do dzieci Pszczółki, dokąd zaprowadził nas Wiesław ze Sławkiem (dla nie znających - dorplas

)przepiękną trasą na Charzykowy .Tam się rozstaliśmy na jakąś chwilę. Wiesław i Sławek udali się do swoich domów. Ja również śmignąłem do siebie, gdyż mieli przyjechać Artur z Koszalina i Bartek (żołnierz) do mnie. Pierwszy był Bartek. Skoczyliśmy di Funki po Pszczółkę. Jak w trzy motongi dotarliśmy do Krzyżakowa czekał już Artur .Małe skromne spotkanko w moim domku. Nocny spacer po urokliwych uliczkach Człuchowa i nocne gadanie w świetnym towarzystwie utrudniło nam podjęcia rankiem decyzji o pobudce. Aga na moje: chciałaś wstać

, jeszcze nie, nie, 5 minut jeszcze. Umówiliśmy się o 9 w Chojnicach na stacji BP na spotkanie z pozostałymi chętnymi. Przybyli na motongach:
1. Państwo Mlynaszowie
2. Scopi
3. Państwo dorplas
4. Wiesław
i z niewielki opóźnieniem ekipa z 3miasta
5.Grzeno - gdzieś zgubił Lucynę
6.Tamik
7. Kris 70
no i oczywiście my:
8. Pszczółka - organizator całego tego zamieszania czyli spotkania w Funce;
9. Żołnierz
10. Artur
11. Romeciarz
no i tego dnia trochę się działo. Ale to niech inni o tym powiedzą
Dodam tylko warto było się spotkać i poznać w realu.

Oj warto

I specjalne podziękowania dla mojej uroczej małżonki Janeczki

za cierpliwość i pomoc w organizacji poczęstunku gości, którzy wylądowali u nas nas zielonej trawce na małą

i ognisko.