Leon7112 pisze:To w końcu był ten zlot FM, czy tylko chinczyki opanowały Borki

.
Był, chociaż było sporo mniej motocykli niż na wiosnę. Nie było Majkelapl z którym miałem się tam spodkać, był Belgu ale jak zwykle gdzieś zaginął w terenie. Musiała być ciężka noc bo mimo południa spora część gawiedzi jeszcze nie łapała pionu.
Trzeba było coniektórych ratować razem z motocyklem
Najważniejsze, że ekipa na chińczykach dopisała. Jak już kolega Dittos wspominał przejechałem się Challengerem i prowadzi się całkiem nieżle ale przy wyprzedzaniu odczuwa się różnicę mocy. Silnik jednocylindrowy Challengera ma troche większe drgania i na obrotomierzu pokazuje sporo większe obroty jak u mnie. Po prostu mniejsza pojemność to nadrabia obrotami. Dzwiek z tłumików całkiem przyjemny, no i ma mięciutkie wygodne siedzonko.
Tego dnia przejechałem 307km i rano troche zmarzłem bo temperatura nie rozpieszczała, później było już ciepełko.
Po drodze odwiedziłem muzeum techniki tj. zabytkowłą fabrykę w miejscowości chyba Maleniec, do robienia blachy, gwożdzi, łopat, toporów itp, napędzaną kołem wodnym. Była to jedna z pierwszych fabryk w Polsce za czasów gdy głową państwa był jeszcze Któl. Który to nie zapamiętałem. Najlepsze jest to, że to wszystko działa do dziś. Wystarczy jak przyjedzie ktoś z grubym portfelem to otwierają śluzę i woda jak za dawnych lat kręci kołem młyńskim. Koło młyńskie poprzez zębatki napędza olbrzymie koło zamachowe (około5m średnicy) i z tego koła napęd przenoszony jest na walce walcarki do blach. W czasach świetności to olbrzymie koło zamachowe tak szybko się obracało, że nie było widać szprych o grubości ludzkiej nogi. Było tam też drugie mniejsze koło młyńskie, które napędzało szereg mniejszych maszyn takich jak wiertarki, tokarki, wykrawarki, gwoździarki itp. Warto tam zaglądnąć jak ktoś będzie w tych stronach.
Wracając do Borek to zgranie w czasie było idealne, praktycznie wszycy dojechaliśmy w tym samym czasie. Miło spędzilismy czas zwiedzając okolice.
Dzięki za wspólne śmiganie i do następnego razu.
P.S.
Było troche grzebania tylnym kołem w piachu, na drugi dzień postanowiłem i ja sprawdzić możliwości terenowe swojego sprzęta i zakopałem się nim po pas, tzn moto siadło na rurach a koła było widać tylko pół.
Świetny sposób na parkowanie, nie trzeba używać stopki, moto elegancko sobie stoi zakopane w piachu.
Jest tylko jeden minus, po takiej zabawie łańcuch trzeba czyścić z piachu.