Po przejechaniu 250 km mogę już co nieco napisać zainteresowanym (mam nadzieje, że tacy są
.
Zanim zdecydowałem się na ten model obejrzałem sobie Rometa (z150 oraz Z i K 125) a także Zippa manica. Romek 125 nie podobał mi się (ani Z ani K), a na Z150 wyglądałem raczej komicznie (mam ponad 180cm), więc A&R odpadł w przedbiegach. Przyznam, że pogrążyło ich to, że nawet nie odpowiedzieli na mojego maila (ktokolwiek zajmuje się tam PR powinien zostać przesunięty na magazyn
.
Zipp manic jest robiony w tej samej fabryce co Inca tribe (JIANGMEN DIHAO), co technicznie stawia je na równi. Wielkością już mi bardziej pasował niż Romek, a że serwis gdziekolwiek byś nie był znajduje się rzut beretem od ciebie –stał się głównym rywalem Inca. Niestety malowanie motocykla moim zdaniem jest paskudne i psuje jego (ciekawy skądinąd) wygląd.
Na korzyść Inca (oprócz wyglądu) przemawiała nowoczesna jak na chińczyka konstrukcja –chłodniczka oleju, oba hamulce tarczowe, centralny amortyzator z tyłu etc.). Na niekorzyść –słaba sieć serwisowa w okresie gwarancji (a potem, wiadomo, wszystko i tak takie same).
Dezyzja więc zapadła –Inca tribe. 4200 PLN –Scooterland Warszawa.
Motocykl odebrany z „salonu”, po tzw. przeglądzie zerowym reflektor miał ustawiony pod takim kątem abym mógł podziwiać w pełni oświetlone przednie koło. Niestety droga już była ciemna (co tam, w końcu w Wawie jest sporo latarni). Równie ciekawie prezentowały się wolne obroty ustawione przez „serwisantów” na jakieś 4 tys.
Zanim dojechałem do domu zgubiłem pokrętło do zerowania dziennego licznika kilometrów. Na pewno było coś w tym z błędu konstrukcyjnego, ale panowie z serwisu nie postarali się aby ową śrubkę porządnie dokręcić.
Z wrodzonego lenistwa (sklep był daleko) powyższe niedoróbki poprawiłem sam, ale niesmak co do „autoryzowanego serwisu” pozostał.
Pierwszą zagwozdką dot. funkcjonowania sprzętu było ustawienie ssania -czy do góry jest włączone czy wręcz przeciwnie. Instrukcja obsługi nie zaprząta nam głowy takimi bzdurami i ten wątek w ogóle pomija. Niniejsze forum również nie pomogło (niestety skierowało mnie na manowce), ale oświecenie znalazłem na forum Rometa. Tak więc gdyby czytał to jakiś świeży właściciel Inca : Ssanie włączamy do góry i po środku (półstanie), a wyłączamy w dół. Zresztą na pełnym ssaniu ani nie odpali ani nie pochodzi, więc jeśli już to używam tylko środkowej pozycji.
Pierwsze wrażenia z jazdy maszynką są całkiem przyjemne. Przyspieszenia jak to w 125 (nie ma co sie rozpisywać) za to biegi wchodzą bardzo dobrze jak na tę klasę motocykla. Dźwignia mogłaby być trochę dłuższa, ale nie ma dramatu.
Hamulec nożny ustawiony za wysoko, ale to można poprawić. Z przodu i z tyłu skośnoocy bracia zamontowali hamulce tarczowe i chwała im za to, ponieważ są tak słabe, że gdyby z tyłu był bęben to w ogóle motur by się nie zatrzymał
Opony na suchym asfalcie sprawują się bardzo dobrze, ale wystarczy polna droga lub jakiś wyjazd z budowy i ślizgają się jak po lodowisku.
W kategorii wyglądu motocykl zasłużył w moim mniemaniu na najwyższe oceny. Nie widać w nim chińszczyzny, malowanie nie jest odpustowe, a plastiki wymodelowane są w bardzo ciekawy sposób. Można by uwierzyć, że (jak twierdzi importer) zaprojektowali go Włosi.
Model sprzedawany na rynku polskim jest delikatnie zmieniony względem chińskiego pierwowzoru, ale są to zmiany kosmetyczne –ladniejsze felgi i lepsze amortyzatory z przodu. W słońcu widać, że odcień lakieru jest inny na baku i inny na plastikach, ale nie rzuca się to w oczy (pewnie bym nawet nie zauważył gdybym nie porobił zdjęć).
Ciekawostką w tej klasie motocykla jest LEDowy tylny reflektor (świeci bardzo mocno).