Pierwsza Klubowa Wycieczka

[Luca]

Do Lucy to tylko przez Wawe

Oj chyba będę musiał pojechać do Łukasza przez Warszawę, bo Tomek mi nie wybaczy tego że w maju nie przyjechałem.

No i to jest właściwe podejście do sprawy
Jak przyjedziecie o przyzwoitej porze i kondycja wam dopisze to tego samego dnia jedziemy dalej.

[andrzej]

I też tak planowałem.
Wiem co to znaczy przejechać 450 km w ciągu jednego dnia i naprawdę nie jest to łatwa sprawa, a co dopiero mówić 800.
Więc jeśli MK chce jechać prosto w Bieszczady to ja pojadę jednak do Warszawy (mam nadzieję że z Grzeno) a potem z samego ranka z niedoleczonym kacem w Bieszczady.

[Luca]

Ja nigdzie dalej nie jade

Czyli wracamy do planu pierwotnego

[Luca]

Czyli ustalamy, że kto chce to jedzie do mnie i na miejscu zrobimy co będziemy chcieli a potem pilotuje was w Bieszczady fajną traską a komu to nie pasuje to śmiga w Bieszczady bezpośrednio i tam się namierzamy telefonicznie.

[Shipp]

Tak dla uściślenia, to kiedy spotykamy się w Sieniawie? W sobotę?

[Luca]

Tak dla uściślenia, to kiedy spotykamy się w Sieniawie? W sobotę?

No i tu mamy malenki problem bo nie jestem w stanie powiedzieć co im strzeli do łba jak już będą u mnie
Planowo było by w niedziele w Sieniawie ale sobota jest niewykluczona. Jak ktoś może być na sobotę to też nie ma co marnować czasu bo chyba w Dołżycy o tej porze będzie zlot (60km od Sieniawy).

[Shipp]

Ja zrobię jak rok temu. Wyjadę w piątek, przenocuję w Pawłowicach i w sobotę około południa /po obiadku/ ruszę na Kraków i dalej na Sieniawę. Jak będzie towarzystwo po drodze ze Śląska, to poczekamy do niedzieli na zlocie.

[Luca]

Ja zrobię jak rok temu. Wyjadę w piątek, przenocuję w Pawłowicach i w sobotę około południa /po obiadku/ ruszę na Kraków i dalej na Sieniawę. Jak będzie towarzystwo po drodze ze Śląska, to poczekamy do niedzieli na zlocie.

Jak tam wasza wola, ja tylko przypominam, że z Krakowa do mnie jest zaledwie 100km

[Grzeno]

Więc jeśli MK chce jechać prosto w Bieszczady to ja pojadę jednak do Warszawy (mam nadzieję że z Grzeno) a potem z samego ranka z niedoleczonym kacem w Bieszczady.

To by rozłorzyło nam kilometry prawie po połowie. I nie będziemy spać u Lucy? a on dla nas już trawę kosi.
A jak z Warszawy dojedziemy do Bieszczad to jedziemy dalej czy jakiś grill zapoznawczy zpozostałymi, bo pierwsze zapoznanie się będzie w Władysławowie.

[Shipp]

Jakoś się dogadamy, żeby od Pszczyny lecie razem. Nie wiem, czy warto leciec do Luci, bo i tak trzeba będzie wracac. Może lepiej od razu w Bieszczady?