No ja też dotarłem cało i sucho bo cały czas z Lucjanem goniliśmy chmury i czasem był pomoczony asfalcik ale na nas nie lało. Najwidoczniej po rozstaniu Lucjan dogonił swoją piekielną maszyną te chmury to go spompowało. W drodze powrotnej zwiedziliśmy sobie z Lucjanem zabytkową fabrykę gwoździ w Maleńcu powstałą za czasów Króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i napędzaną kołami wodnymi.
W domku byłem koło czternastej z dwudniowym przebiegiem 608km i jeszcze udało mi się odprowadzić kawałek Lucjana po mało uczęszczanych krajobrazowych dróżkach ziemi świętokrzyskiej, no i wskoczyło jeszcze kilka km, dokładnie 688.
![:]](./images/smilies/icon_x.gif ":]")
Co do zlotu to dla mnie osobiście powiem tak REWELACJA (spałem tylko 3h i to szkoda było tyle zmarnować na spanie).
Organizacja całej imprazy przez Jon-a na najwyższym poziomie, dopracowany do najdrobniejszych detali full wypas jednym słowem.
U Leona jak byliśmy na małej wizycie to mi szczęka opadła (chyba zastawili dom by to wszystko przygotować) obżarliśmy się jak proskiaki, że tak powiem i wszystko było pyszne a to głównie dzięki pracowitej żonce Leona, która przygotowywała to wszystko już od piątej rano, gdzie dzień wcześniej balowała na zlocie KCM
Luc@ też przyszalał ze sprzetem i całą oprawą muzyczną , dał mi się nawet chwile pobawić (jak pamiętacie te zakłócenia w muzyce to wtedy byłem to ja
)
A największe podziękowania należą się wszystkim uczestnikom, że Jan ma jeszcza gdzie mieszkać i imprezowanie z wami było zajefajne. moja żonka tylko ubolewa, że nie mogła być razem z nami.
Zlot w Zduńskiej Woli uznaje za udany (19 maszyn i 25 osób licząc dwóch sąsiadów Jana), szkoda, że to już po, teraz pozostaną tylko wspomnienia i kompromitujące zdjęcia a tych drugich to nie brakuje
Podpisano
Luca - skromny uczestnik zlotu KCM.
P.S.
Dla samego moczenia gatek w wodach termalnych Uniejowa warto było jechać a o całej reszcie nawet już nie wspomnę
a i jeszcze jedno, bo tego jeszcze nie było na żadnym zlocie motocyklowym, każdy osobiście dostał flaszkę wiśniówki i to całkiem gratis (zasponsorowali ci co zastawili dom by nas ugościć).
Ta , wszystko fajnie, tylko kiedy ja to teraz odeśpie
Było po prostu fantastycznie. Własnych emocji praktycznie nie sposób opisać i przelać w słowie pisanym (no chyba że by było się poetą 
Po trzykroć 
wykonałem telefon ale miałeś go wyłączonego. Stwierdziliśmy, że jak nie odbierasz i jesteś niedostępny to pewnie jesteś znów w szpitalu 
. Przed Bydgoszczą już na kujawskiej złapała nas ściana deszczu (nic nie było widać). Nawet kierowcy 4-kółek wymiękali i zjeżdżali na pobocze drogi. A my twardziele:pyr pyr powoli na 
do przodu. A juz później to emocje wzięły górę i sprawdzenie połączeń telefonicznych odbyło się daleko za Bydgoszczą. PRZEPRASZAM za zaistniałą sytuację 
