Tytułem wstępu – spróbuję tu opisać moje wrażenia z użytkowania oraz ewentualne problemy które się pojawią w trakcie korzystania z motocykla.
Ileś tam lat wstecz poruszałem się głównie wyrobami prl-skiej, czeskiej i ddr-skiej myśli technicznej, które były sympatyczne jednakże wymagały wiecznych regulacji itp. Zresztą często ich stan pozostawiał też co nieco do życzenia.
Aktualnie z racji zmiany przepisów, no i ukończenia 40-tki postanowiłem sobie sprezentować jakiegoś mechanicznego jednoślada.
Po rozmowach z Witkiem - Hangmanem, który miał w rękach różne sprzęty, a obecnie porusza się m.in. Rometem, postanowiłem przekonać się do nowego chińczyka. Pozostała tylko kwestia wyboru modelu.
Zawsze podobały mi się klasyki i suzuki gn, a tu proszę .... mamy wierną kopię w przyjaznej cenie i do tego na B
No musze tutaj dodać, że małżonkę uprzedzałem od dwóch tygodni, a kolor – czarny wybrały córki
I w ten oto sposób w dniu 27.10.2018 zostałem właścicielem motycykla Benyco BR 125.
W godzinach porannych udałem się z Witkiem autem z przyczepką po jego odbiór do firmy Moto Bike w Przeźmierowie.
Pierwsze wrażenie na żywo – super. Zastrzeżeń co do skręcenia motocykla nie mieliśmy. Kable pod tylnym błotnikiem zamocowane właściwie. Trzeba będzie jedynie poprawić końcówki wtyków przy przewodach, bo o ile mają ładny i gruby oplot, o tyle przy samych wtyczkach warto by było zastosować koszulki termokurczliwe.
Sprostuję też nieco opis Bieniamina – mianowicie w moim modelu nie idzie wyłączyć świateł. Pozycja kropki to pozycja startowa – światło dzienne - przednie, bez tylnego, włącza się automatycznie dopiero po odpaleniu motocykla. Po przełączeniu na światła mijania podświetlają się również zegary.
Dodane do motocykla narzędzia – klucz do świec, śrubokręt, dwa płaskie nadają się do......
No właśnie, klucz do świec o grubości 1mm z dziurkami na wysokości połowy świecy – po kombinacjach z włożeniem śrubokręta...zaczął się wyginać przy próbie odkręcenia świecy, a sam śrubokręt się zgiął w pałąk. No dobra, o ile te nie nadają się do niczego, to postanowiłem dać szansę płaskim. Przy próbie popuszczenia lusterka miałem wrażenie, że za chwilę albo zacznie się rozprostowywać albo zerwę sześciokąt mocowania lusterka. Odpuściłem i wziąłem normalne klucze. Poszło bez problemu.
Tak więc zestaw fabryczny nadaje się tylko na złom.
Z racji, że dawno nie poruszałem się jednośladem pierwszą rundę honorową przy domu wykonał Wiciu
Chwilkę później wsiadłem ja i z małymi hopkami ruszyłem do przodu. Z racji, że mieszkam na końcu ulicy (koniec miasta i asfaltu) wystartowałem na przejażdżkę polną drogą wiodącą wśród pól w kierunku lasu.
Z radosnym szczekaniem tuż obok biegł mój schroniskowy kundelek – Beza.
Z każdym metrem czułem się coraz pewniej. Po rundce po pustym polu po lucernie wróciłem do domu gdzie czekał Wiciu z aparatem w ręku i bananem na twarzy.
Nie omieszkał zapytać kiedy zmieniam opony na kostki
Po przyjęciu od niego kilku rad co do jazdy nowym chińczykiem, postanowiłem w godzinach popołudniowych udać się na przejażdżkę po polach i lesie aby nieco dotrzeć sprzęta i się z nim bliżej zapoznać. Ponadto z uwagi na brak rejestracji i ubezpieczenia niewskazane było wyjeżdzać na asfalt ;P
W trakcie przejażdżki zgodnie z zaleceniami starałem się nie przekraczać 5 tyś obrotów i wykorzystywać racjonalnie biegi. Starałem się także gwałtownie nie przyspieszać.
W ten oto sposób z dala od ruchu przejechałem 40 km. Motorek spisywał sie nieźle. W drodze powrotnej lekko odkręciłem manetkę i rozpędziłem go do 80 km/h. Zostało jeszcze sporo luzu.
W moim odczuciu po przejechaniu tych 40 km zaczął też sprawować się nieco żwawiej.
Przez następne dwa dni dorobiłem jeszcze 15 km trenując na pobliskim polu ruszanie, skręcanie, hamowanie itp. Co do hamowania nożnego, to muszę przyznać, że system hamulcowy CBS mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Najpierw przyhamowuje tylne koło, a po sekundzie równomiernie przód. Jak dla mnie super.
Jazda przypomina mi nieco jazdę WSK-ą, jednakże tu wszystko działa, jeździ, trąbi odpala itp. Benek jest też zrywniejszy. Coś jak MZ-ka.
Z początku był też nieco problem z odpalaniem na dotyk ale to być może wina paliwa które wlałem, a stało u mnie w baniaku kilka miesięcy. Pojawiła się także pierwsza usterka – na wskaźniku biegów przestało się pojawiać zero. Na szczęście świeci zielona kontrolka N w obrotomierzu. Po konsultacji z Witkiem stwierdził, że pewnie był słaby lut w zegarze i trzeba będzie poprawić.
Z racji wzrostu – 183 cm poprawiłem nieco ustawienie kierownicy, bardziej do góry, dzięki czemu wygodniej trzyma mi się kierownicę. Przekręciłem też nieco manetki w dół, do przodu aby poprawić widoczność w lusterkach. Obecnie jest dużo lepiej, choć zastanawiam się nad małymi przedłużkami. Ale to wyjdzie w praniu jak pojeżdzę po drogach.
We wtorek korzystając z popołudniówki udałem się do wydziału komunikacji, gdzie w ciągu 50 minut udało mi się zarejestrować motocykl - jako Benyco TD125-45.
Oczywiście dowód rejestracyjny tymczasowy. Koszt 121,50 zł, w tym 1,50 zł opłaty manipulacyjnej
Następnie udałem się do agenta.
Ubezpieczeniowego rzecz jasna. Koszt oc, nw i ac w PZU wyniósł mnie 394zł, z czego oc to 122 zł.
Dodam, że agent jest wieloletnim kolegą, a ja mam maxa zniżek i kilka rzeczy tam ubezpieczam
W ten oto sposób pojazd stał się pełnoprawnym użytkownikiem wszelkich dróg.
Z racji, że motocyklem przejechałem już 55 km idąc za radą Witka postanowiłem wymienić olej w silniku.
Po przeczytaniu na forum opinii o olejach stwierdziłem, że skoro konstrukcja silnika jest z lat 70-tych, postanowiłem nie przesadzać i będąc w biedrze zakupiłem 4,5 l oleju półsyntetycznego 10W40 Orlen Platinum Classic za 42,99 zł.
Po zagrzaniu silnika na przejażdżce ustawiłem go na nóżkach i odkręciłem bagnet, a następnie śrubę do spustu oleju. Olej zaczął sobie lecieć do butelki, a ja spojrzałem na śrubę i... zrobiłem duże oczy patrząc na ilość opiłków jaka tam się przyczepiła.
Stwierdziłem też, że Witek zalecając wymianę oleju po kilkudziesięciu km miał słuszność.
Z uwagi na brak klucza 24 nie wyczyściłem niestety filtra siatkowego.
No cóż, zrobię to przy następnej wymianie. Zresztą producent przewiduje pierwszy serwis po 300 km. Myśląc o ilości opiłków myślę, że kolejną wymianę zrobie nieco wcześniej.
Tym bardziej, że koszt wymiany wyszedł mnie jakieś 10 zł, a oleju mam jeszcze sporo
Na pierwszy rzut to tyle.
Poprawiłem linki do zdjęć - już powinny się wyświetlać. Posprzątałem też nieco wątek. Beniamin82