Nigdy wcześniej nie jeździłem na motocyklu, ale zawsze mnie to jakoś pociągało. Brak sprzętu i prawa jazdy kategorii A spychały jednak te zapędy w sferę odległych marzeń; fajnie byłoby, ale…
O możliwości jazdy na 125-tce na zwykłym prawku dowiedziałem się dośc późno. Znajomi w pracy zaczęli pojawiać się w kurtkach motocyklowych i z kaskami w ręku. Początkowo przyjmowałem, że zwyczajnie mają odpowiednie kwity na prowadzenie moto. Kolega z sąsiedniego biurka wyjaśnił mi o co chodzi z prawem jazdy kat B i 125-kami. I wtedy zacząłem słyszeć głosy. Z jednej strony chochliki w mojej głowie mówiły, że to nie ma sensu, że 125 to za mało, że na mniejszym motocyklu będę wyglądał jakbym ujeżdżał kozę, że to przecież lepiej od razu zrobić motocyklowe prawo jazdy i zacząć od jakiejś „normalnej” pojemności – może nawet początkowo skromnie, od jakiejś używanej 250-tki, żeby nauczyć się jeździć, a potem kupić konkretnego konia. Z chochlikami kłóciły się skrzaty. Skrzaty mówiły mi, że za zrobienie prawa jazdy to ja się w najbliższym czasie nie wezmę (znają mnie). Poza tym, ludzie latają na 125 i nie płaczą zanadto – sprzedaż nie poleciała na łeb na szyję po pierwszym boomie i jakoś nie widać tłumów zawiedzionych frajerów, którzy dali się nabrać na za małe moto i teraz plują sobie w brodę. Co więcej, w Internecie (w którym jak wiadomo wszystko co napisane jest prawdą) jest wiele przykładów osób, które ciągną 125 w dalekie trasy i tragedii nie ma.
Jako, że słynę z szybkości podejmowania decyzji to już po dwóch latach rozmów z chochlikami i skrzatami odwiedziłem sklep pełen nowiutkich, lśniących kucyków.
Przed tym zrobiłem dosyć solidny research, aby zobaczyć, która maszyna zostanie przeze mnie adoptowana. Od razu odrzuciłem „używane, w dobrym stanie, japońskie albo europejskie, mimo wieku jak nowe i sto razy lepsze od chinskiego badziewia”. Nie znam się na tym, to sukces, że odróżniam manetkę od koła, więc skupiłem się na nowych.
Chciałem choppera/cruisera. Przez pewien czas obiektem moich westchnień i nieprzespanych nocy był Romet RCR. Śliczne cholerstwo… Następnie moje serce pogalopowało w kierunku Junaków: M12, później M12 Vintage, ale ostatecznie rozsądek ekonomiczny kazał mi szukać czegoś w niższym przedziale cenowym. I tak, jesienią 2017 już byłem napalony na Junaka 121FL, Bartona Classic i ewentualnie którąś M12-stkę. Pomyślałem: jest sukces – nie wiem czy kupię, ale wydaje mi się, że chyba wiem co ewentualnie mogłoby być dla mnie. Odpalam „skarbnicę wszelkiej wiedzy i mądrości”, googlam interesujące mnie modele i natrafiam na teksty o normach EURO4. Aha, myślę sobie, tom zdecydował. Pobudziłem chochliki i skrzaty i pytam: co sądzicie: na gaźniku czy na wtrysku? Z CBSem, czy bez? Czy warto dopłacać za EURO4? Który będzie mniej podatny na awarię? I od nowa Polska Ludowa… Czy taki chińczyk nie może złożyć ładnego, taniego, niezawodnego, idealnego sprzętu specjalnie dla mnie? Czy to takie trudne? Ideału nie ma. Muszę iść na znienawidzone kompromisy. Jadę do salonu przymierzyć się.
Odwiedziłem kilka salonów, rozmawiałem z kim się da, przeprowadziłem dogłębną analizę treści w Internecie, obejrzałem cały Youtube, policzyłem kasę i wróciłem po czarnego Bartona z 2016 roku. Wszedłem, kazałem chochlikom się zamknąć i nie myśląc już więcej powiedziałem, że chcę, że biorę, forsa na stół, Barton na krypę. I tak wraz z nadejściem zimy stałem się już niepraktykującym „motocyklistę”.
Przed Wielkanocą wziąłem w pracy urlop, coby mieć czas na nauczenie się jak okiełznać tego potwora. Poszło dość gładko, bo udało mi się ruszyć i zrobić parę ósemek na podwórku. Po kilku minutach myślę sobie: ok, zdolniacha przecież jestem jadę w miasto. I jakoś poszło. Ciągle uczę się jak zsynchronizować ruchy, żeby jeździło się gładko, ale zabawa jest przednia. Postanowiłem przytoczyć moją historię, gdyż tęsknię za Bartonem – wczoraj poszedł na przegląd po 300km. Pojawiła się usterka w postaci poluzowanej tarczy hamulcowej i wymieniono mi świecę, bo na luzie wkręcał się na wysokie obroty, a poza tym cud, miód.
Kuszą mnie modyfikacje. Wymienię lusterka na chromowane i chciałbym pozbyć się bagażnika z tyłu. Te czarne rury drażnią moje poczucie piękna. Planuję zamontować takie uchwyty jak w Romecie Soft.
PS. Mam przesłenie dla osób, które tak jak ja dopiero zaczynają jazdę na motocyklu: jadąc szybko w zakręcie, w pochyleniu nie należy hamować, ani tym bardziej zblokować koło. Nie zamierzam odpowiadać na pytanie skąd to wiem