Tak jak obiecałem koniec modyfikacji i słowa dotrzymałem, w ta niedziele padło łupem 500 km... z tego 200km po gorach....mozna, mozna, 125 daje rade,
Było i goraco i zimno, była mgła przez 300 km, było kilka uslizgow tylniego koła na mokrym (za mocno skrecony tylni hamulec) ale wszytko zakonczyło sie pozytywnie, mega doswiadczenia zdobyte.
Jednak dostrzegłem mała ciekawość,spadki mocy.
Jezeli jade 60 km/h ( i tak mnieje wiecej kontynuuje jazde) i odkrecam manetke do konca jest moc czuje ze idzie nawet pod gorke a ma nie łatwo (115 kg ja waze i do tego osprzet...)
Jednak kiedy cisne go mocniej po pewnym czasie juz nie ma tej mocy, jezeli jednak zatrzymam sie dam mu chwilke(wolne obroty)lub wyłacze silnik na chwilke 1minuta 2 minuty jak by znow moc powracała ale potem znow znika.
Zastanawiam sie czy nie jest za to odpowiedzialny gaznik(mieszanka)myslalem tez o temperaturze silnika ....ok ja rozumiem 120 kg ciagnac to wyzwanie ale kolega ponizej ma 125 z wielka szyba i cisnie 95 km chyba (ja mam przy 6700 obrotach 80km/h ale na prostej max dojde do 8000 obrotow, na piatym biegu,zebatka 17 na 45.
Odpalanie jest od strzała ALE
1) jak zimny lub lekko ciepły odpali tylko i wyłacznie na ssaniu, mozesz go krecic ile chcesz.
2)na ssaniu ma 1000 obrotow tylko i dziala to tak ze klapka zasłania dopływ powietrza wiec jak ruszam i juz jade wyłączam bo dochodzi do 4500 obrotow i silnik nie ma mocy, jest zduszony.
3)po rozgraniu trzyma pieknie 1400 obrotow czyli tyle ile musi.
Ile pali..nie wiem mniej niz 3 na pewno ale ze mna nie ma łatwo i nie katuje go ale przedział roboczy to 5500 do 7500 obrotow wiec wcale nie sa małe.
Jakies pomysły?
ps Ben chyba nie myslałeś ze sie mnie pozbyłeś
ha ha, pozdrawiama tak serio jezeli ktoś kiedys myslał o tym by zasiasc za stermi duzej pojemnosci -scigacz to to malenstwo jest super do nauki,pozycja, hamowanie, zakrety...i schodzenie na kolanko, w gorach na zakretach nie odstawałem od duzych pojemnosci.
