|
Na początek był Roadstar... (mlynaszz) |
Wiosną 2008 roku zacząłem przeglądać ogłoszenia w poszukiwaniu nowego samochodu. Jednak wszystko to, co mnie się podobało było poza zasięgiem finansowym. Podczas kolejnej tury, kliknąłem zakładkę „motocykle”. To, co tam zobaczyłem diametralnie zmieniło moje podejście do tematu zmiany samochodu, stwierdziłem, że auto może jeszcze poczekać. Ówczesny niski kurs euro powodował, że ceny motocykli używanych były bardzo atrakcyjne. Postanowiłem, zatem spełnić młodzieńcze marzenia i po kilkunastu latach przerwy wsiąść na dwa koła.
|
 |
Teraz pojawił się problem, co nabyć? Od zawsze podobały mi się choppery, a zwłaszcza Yamacha Virago. I w tym kierunku rozpocząłem poszukiwania. W związku z brakiem doświadczenia w jeździe motocyklem, w grę wchodziła raczej niewielka pojemność. Taka by spokojnie przypomnieć sobie jak się jeździ. Znalazłem w okolicy jedną 250-tkę i czym prędzej pojechałem ją obejrzeć. I tu pierwsze rozczarowanie. Mimo braku wprawy w ocenianiu używek, stwierdziłem, ze tego sprzęta na pewno nie kupię. Podobnie było z kolejnym egzemplarzem. Cóż nikt nie mówił, że będzie łatwo. Kolejny raz zasiadłem przed monitorem i natknąłem się na coś interesującego. Znalazłem motocykl o znajomej sylwetce, odpowiedniej pojemności, a przy tym nowy. Konkretnie był to ZIPP Roadstar. Szybkie poszukiwania z wujkiem Googolem i już wiem, co to. Chińskie…hmmmmmm, szukam dalej. Znalazłem dział o „chińczykach” na Forum Motocyklistów, a później forum KCM. Kilka dni lektury, zastanawiania się i klamka zapadła, kupuję.
Swojego Zippa nabyłem wczesnym latem 2008 roku. Przyjechał busem pod sam dom i zaczął cieszyć oczy. Następnego dnia już był zarejestrowany i ruszył w trasę. Służył dzielnie do dojazdów do pracy, a także ciut dalszych wycieczek. Sprzęt doskonale spisywał się w mieście, gdzie dzięki swym niewielkim gabarytom doskonale przeciskał się w korkach. Szybki start spod świateł również nie sprawiał problemów. Początkowo jeździłem głównie sam, dopiero wiosną 2009 udało mnie się namówić żonę na wspólne rozpoczęcie sezonu. I to był początek końca mej przygody z Roadstarem. Oprócz wielu zalet, świetnie opisanych w teście przeprowadzonym przez „Chopper magazin” motocykl ten ma pewną, odczuwalną tylko dla pasażera wadę – mikroskopijne siodełko. Przejechanie 100 km za jednym zamachem to tortura dla plecaczkowych 4 liter. Małżonce wspólna jazda na moto bardzo się spodobała, więc trzeba było wymyślić coś by była ona również dla niej przyjemnością. Po wspólnych namysłach postanowiliśmy zmienić pojazd, na taki, którym jazda we dwójkę nie będzie męcząca. Tym sposobem Zipp trafił na Allegro, gdzie długo nie zabawił i szybko znalazł nowego właściciela.
Zipp Roadstar podsumowanie:
- wszystkie śruby były elegancko dokręcone,
- zimą założyłem sakwy i konieczne było przesunięcie kierunkowskazów bardziej na tył,
- przejechałem 2200 km bez awarii,
- wymieniony dwa razy olej + filtr od Viragro,
- jedyna usterka, to rozsypana blokada kierownicy,
- wrażenia z pierwszych jazd po kilkunastu latach – bezcenne
Gdy już Zipp zamienił się w kupkę banknotów rozpoczęło się intensywne poszukiwanie godnego następcy. Wybór padł na sprawdzoną motocyklową markę Hondę i model NT650V Deauville. Skąd zmiana tak, a nie inna? Główna przyczyną znów okazały się finanse. Niestety na niestarego choppera bądź crusiera w dobrym stanie trzeba wyłożyć 2 razy więcej kasy niż na ten typ turystyka.
|

|
Za Hondą dodatkowo przemawiało
-
„niezniszczalny” silnik w układzie V, wykorzystywany w wielu modelach Hond,
-
napęd wałem kardana, co ogranicza do minimum czynności obsługowe,
-
wbudowane fabryczne kufry boczne,
-
łagodna charakterystyka silnika, która ma znaczenie przy przesiadce z małej bądź, co bądź pojemności
-
niezbyt wielki apetyt na paliwo (min. spalanie to 4,7 l./100 km)
-
no i zupełnie subiektywna ocena – podobała mnie się ona
Od kilku dni obserwowałem pewne ogłoszenie i gdy sprawa z Zippem uległa sfinalizowaniu, poprosiłem znajomych o pomoc w oględzinach wsiedliśmy w samochód i ruszyliśmy nam morze, z nad którego wracaliśmy już na 6 kołach. Tym sposobem w mym garażu zagościła (mam nadzieję na dłużej) czerwoniutka Devilka z 2000 roku.
Z miejsca zyskała ona sympatię mej lepszej połowy, która po zajęciu miejsca na siedzeniu pasażera, stwierdziła: „ nooo, teraz możemy jeździć” Faktycznie w porównaniu z Roadsterem kanapa Hondy daje pasażerowi iście królewskie podparcie. Wkrótce mieliśmy wypróbować nowy sprzęt na dłuższej trasie. Wybraliśmy się na zlot do Łagowa, trasa pod kołami szybko znikała, za to na kasku równie szybko zaczęły pojawiać się truchła przeróżnych owadów. Stwierdziłem wówczas, że najbliższym zakupem, będzie wysoka turystyczna szyba, którą nabyłem jakiś czas później. 500 km, które wtedy zrobiliśmy utwierdziło mnie w przekonaniu, że Deauville to był dobry zakup.
W mijającym sezonie nakręciłem Hondą nieco ponad 4 tyś. kilometrów część wspólnie, część samotnie. Zwiedziliśmy we trójkę (Magda, Honda i ja) kilka ciekawych miejsc, z których zdjęcia można obejrzeć pod poniższym adresem : http://picasaweb.google.com/Mlynaszz
Mam nadzieję, że Devilka dalej będzie nas dzielnie wozić po kraju, a może i Europie, bowiem póki co, jest to sprzęt, który mi w 100% odpowiada. Honda Deauville podsumowanie:
-
weszła do rodziny w czerwcu 2009 z przebiegiem około 44 tys. km
-
po zakupie wymieniłem:
-
w międzyczasie dokupiłem:
-
kufer centralny 52 litry ( najtańszy na Allegro – pęka i planuje założyć jednak na przyszły sezon markowy)
-
wysoka szyba turystyczna, producent polski, firma MGG ( polecam szyba dobrej jakości za niewielkie pieniądze)
-
planuję w nieokreślonej przyszłości nabyć:
-
markowy kufer centralny,
-
gniazdko zapalniczki,
-
jakieś mocowanie do GPS’a
-
osłony na ręce, albo grzane manetki,
-
nową, profilowaną kanapę
I śmigać, śmigać, śmigać, czego i wszystkim czytającym życzę.
Mlynaszz
|
|
|