LIFAN LF-250 model MOTO-MAGNUS EAGLE 250 (kacpero)

Motocykl stylistycznie jest praktycznie identyczny z oryginałem. Podciśnieniowy kranik paliwa, tylna lampa, kształt zbiornika z charakterystycznym dla Yamahy zamknięciem wlewu stanowią nienaganne uzpełnienie całości. Podobnie silnik. Filtr oleju, powietrza, wszystki parametry regulacyjne pokrywają się z oryginałem.

Nie ma żadnych przeciwwskazań - może poza finansowymi - aby motocykl serwisować w salonach Yamahy.

l1

Osiągi również są zadowalające jak na motocykl tej klasy. Idealna szybkość przelotowa zawiera się pomiędzy 90-110km/h. Motocykl, jeżeli jest dobrze dotarty, pozwala rozwinąć szybkość w zakresie 130km/h jednak wrażenia z jazdy tą szybkością nie należą do najciekawszych. Silnik pracując na maksymalnych obrotach generuje bardzo uciążliwe wibracje, przez co motocykl przy prędkości powyżej 120km/h sprawia wrażenie mało stabilnego.

 

l2

Ten sprzęt występuje w ofercie wszystkich liczących sie na rynku importerów.

I tak ten sam motocykl w ofercie firmy Keeway odnajdziemy pod hasłem SuperShadow, w Magnusie występuje jako Eagle, KingWay proponuje nam z kolei Voyagera i tak dalej... Różnice, jeżeli w  ogóle jakiekolwiek znajdziemy, są nieznaczne i dotyczą wyłącznie nieistotnych detali stylistycznych. W każdym przypadku mamy do czynienia z produktem firmy Lifan, model o symbolu katalogowym LF-250.

Musze tutaj powiedzieć że jest to naprawdę dobry produkt. Swoją opinię popieram doświadczeniami wynikającymi z przejechanych ponad ośmiu tysięcy kliometrów.

Dwa lata temu w czerwcu 2005 roku rozpocząłem przygodę z LF-250. Ponieważ długie lata jeździłem na motocyklach o zdecydowanie większych pojemnościach i posiadających rodowód  wzbudzający więcej zaufania, decyzja o przesiadce na produkt chiński wywoływała u mnie mieszane uczucia.


Muszę tutaj nadmienić, ze był to mój pierwszy kontakt z chińskim jednośladem. Również podlegałem obowiązującym stereotypom związnym z ich rzekomą awaryjnością, niskimi osiągami i całym wachlarzem podobnych urojeń.

Pierwsze kilometry bacznie obserwowałem motor obawiając się wszystkiego najgorszego. Pewnie rozczaruję wielu malkontentów, ale żadnych sensacji nie było.

Od pierwszego dnia palił bezproblemowo, na dotyk i tak mu zostało do dzisiaj. Nic mi się nie odkręciło, niczego nie zgubiłem i zawsze, nawet z najdalszych wycieczek wracałem do domu na własnych kołach. Największy jednorazowy przelot jaki pokonałem swoim motocyklem to 580-kilometrów z jednym pół godzinnym przystankiem. Średnia trasy wyszła mi 85km/h więc jak widać nie ma wielkiej różnicy między motocyklem chińskim a markowym sprzetem tej samej pojemności.

Dystans pokonałem bezboleśnie, motocykl ma bardzo wygodne siedzenia - niestety tylko kierowcy - jedynym odczuwalnym mankamentem jest brak bagażnika.

Do codziennej jazdy w ramach obowiązków zawodowych - około 100km dziennie - jest idealnym rozwiązaniem. Spalanie w granicach 2,5-3l/100km. Silnik elastyczny, na tak małą pojemność wykazuje zadowalająca dynamikę. Niewątpliwie słabym punktem modelu jest skrzynia biegów. Pomimo drugiego sezonu mam trudności z odnalezieniem biegu jałowego. Po  kilku tygodniach jazdy wymieniłem kierownice. Charakterystyczne dla wszystkich azjatyckich motocykli "baranie rogi" pozwalają zająć wygodną pozycję, zwłaszcza na dłuższych trasach, jednak nie dają pełnego komfortu prowadzenia przy szybszej jeździe.

Zastosowałem krótką, prostą kierownicę - typową dla Suzuki Marauder - rozwiązanie pozwala zdecydowanie lepiej czuć przód motocykla.

l3

Kolejnym, dość dokuczliwym niedopracowaniem był łańcuch stukający o osłonę. Prosta, trzydziesto minutowa poprawa konstrukcji rozwiązała problem raz na zawsze.

Następnym elementem który wymieniłem były opony. O ile przy jeździe po suchej nawierzchni sprawdzają sie wyśmienicie o tyle w czasie deszczu i na mokrej szosie dostarczają niezapomnianych wrażeń. U siebie zamontowałem opony Mettzelera o wymiarach zgodnych z montowanymi fabrycznie. Koszt dość duży, ale automatycznie nieporównywalnie poprawiamy właściwości jezdne motocykla.

Od początku prowadzę pojazd na półsyntetycznym oleju Castrol, przeglądy i wszystkie wymiany dokonywane są zgodnie z zaleceniami producenta.

Po zakupie, bezwarunkowo przed pierwszą jazdą należy dokonać dokładnego płukania silnika. Generalnie motocykle które wychodzą od dealera są zalane olejem ale nikt nie zadał sobie trudu przepłukania nowego silnika. Wrażenia przy pierwszej wymianie filtra mogą być wysoce traumatyczne, ale co ważniejsze możemy trwale uszkodzić silnik. Nie twierdzę autorytatywnie, że problem ten napotkamy w każdym przypadku jednak lepiej dmuchać na zimne. Nie zaszkodzi również odkurzyć zbiornika paliwa,przesmarować linki i osobiście sprawdzić stan połączeń gwintowanych, przynajmniej w kołach, kierownicy i mocowaniach silnika.

Podobnie z przeglądami dokonywanymi przeze mnie przed i po każdej trasie. Motocykl to specyficzny pojazd. Z racji swojej budowy narażony jest na działanie czynników atmosferycznych i podlega dość znaczym obciążeniom konstrukcyjnym. Należy bardzo często sprawdzać stan połaczeń gwintowanych, zabezpieczeń, łożysk. To kwestia i naszego bezpieczeństwa i trwałości sprzętu.

Lakier nie należy do najlepszych, to prawda. Powłoka delikatna, nie zabezpieczona żadną warstwą lakierów bezbarwnych jest podatna na zarysowania.

W miesiącach letnich motocykl garażuje cały czas na dworze, narażony na działanie słońca i deszczu. Po dwóch latach widać zmatowienia lakieru na ramie.

Do chromów nie mam pretensji. W mojej ocenie wykonane są prawidłowo i poprawnie.

Po dwóch latach eksploatacji uważam, że LF-250  jest bardzo udanym konstrukcyjnie, wdzięcznym w obsłudze i ekonomicznym motocyklem.

Przykładowa różnica w cenie za filtr oleju w salonie chińskiego importera i Yamahy jest naprawdę zaskakująca, a zapewniam że chiński również sprawdza się bez zarzutu. Prawidłowo funkcjonujące zaplecze serwisowe zagwarantuje nam również bezproblemową realizację okresowych przeglądów jak i ewentualnych napraw gwarancyjnych.

Odnośnie dealerów sprawa jest nie mniej poważna. Na dzień dzisiejszy aby sprzedawać pojazdy jednośladowe nie jest wymagana koncesja ani żadne specjalne uprawnienia, jak ma to miejsce w przypadku samochodów. Bardzo często za handel motocyklami, skuterami i ATV biora się ludzie nie mający najmniejszego pojęcia o specyfice owych pojazdów. Spotykałem przypadki kiedy jednoślad trafiał od dealera do domu klienta w kartonie... i był składany przez matkę nabywcy i listonosza.

Chciałbym tutaj uczulić czytelnika, że wielokrotnie złe opinie o chińskich jednośladach nie znajdują potwierdzenia przy prawidłowej eksploatacji. Najczęściej przyczyna wadliwych zachowań pojazdu leży w  niewłaściwym przygotowaniu go do użytkowania.

Przy zachowaniu wszystkich podstawowych wymogów eksploatacyjnych i  prawidłowym serwisowaniu uważam, że motocykle LF-250 są idealnym rozwiązaniem dla początkujących oraz motocyklistów. Za rozsądną cenę otrzymujemy nowy pojazd z dwuletnia gwarancją, oparty na stosunkowo nowych rozwiązaniach technicznych.

Aktualnie motocykl jest po drobnych przeróbkach. Zdemontowałem tylne siedzenie wraz z oparciem w to miejsce wstawiłem bagażnik od Hondy Shadow. Adaptacja wymagała delikatnego podgięcia wsporników bagażnika, bez najmniejszej ingerencji w konstrukcję, żadnych cięć czy spawów. Wymieniłem także lusterka na wersję H-D.

Tutaj zastosowałem uniwersalny zestaw mocujący - takie mocowanie daje większe możliwości regulacji kąta widzenia. Teraz przymierzam się do wykonania spacerówek delikatnie wysuniętych do przodu, zwiększy to komfort podróżowania na dłuższych dystansach. Tablicę rejestracyjną chcę przenieść na dół - na lewy wahacz i w planie na ten sezon mam delikatny aerograf.


Tak wygląda motocykl po czwartym sezonie związku ze mną.

Powoli realizuję zaplanowane zmiany, przede wszystkim wersja solowa - pojedyncze siedzisko. Tył zagospodarowany bagażnikiem od Hondy Shadow - producent Road Styler z Włocławka. Zmieniłem lusterka na rasowe zerkadła od Harego, dołożyłem też gmole - wykonane na zamówienie K. Czwordon. Spacerówki seryjne, zamówione w necie - www.moto-akcesoria.pl (lustra też)

Całość została pokryta jeszcze raz czarnym lakierem - oryginalny wypłowiał miejscami od słońca - i ozdobiona aerografem - JPJ-Aerograf -Joanna Pernet-Jakubowska.

Silnik jak narazie dziewiczy, bez żadnych przeróbek i tuningów.

To też nie koniec prac. Przez zimę planuję zmienić wydechy. Najprawdopodobniej przestylizuję cały układ na styl klasycznego bobbera... cholernie mnie korci. Oczywiście rejestracja spada na wahacz, z lewej strony motocykla, na wysokości osi tylnego koła.Do tego stylowa lampka podświetlenia tablicy rejestracyjnej i tył gotowy.. ehh... jeszcze chętnie zmieniłbym siedzenie na taki stary styl, sercowe na sprężynach. Chcę też zmienić lampę przednią na płaską, czarną z niebieskim kloszem. Ta operacja wymaga zapodania jakiegoś "schowka" na kabelki, złączki itp. świnstwa ponieważ cała "stacja transformatorowa" ulokował się w moim motongu właśnie w przedniej lampie.

To chyba (narazie) wszystko z planów... ale nigdy nic nie wiadomo, wiecie jak to jest ze stylizacją motocykla... jak z chodzeniem po bagnie,,, cholernie wciąga.

kacpero

 
Copyright © Klub Chińskich Motocykli - 2010 (design Agnes
)