Jeśli chodzi o pojemność, to wydaje mi się, że dużo zależy od tego w jakim celu kupuje się motocykl. Jeśli ktoś zalicza dalekie trasy to na pewno większa moc i pojemność jest potrzebna. Ja osobiście szukam wciąż czegoś dla siebie (choć to na razie plany) i wiem, że na pewno pół litra wystarczy mi do kręcenia się po mieście oraz sporadycznych weekendowych wypadów w Polskę.
Wiadomo najbardziej optymalnym wyjściem jest posiadanie dwu motocykli: czegoś dużego i mocnego na dalekie trasy i małego motorka do codziennego kręcenia się wokół komina.
A propos Bulleta, porównując go z Rometowskim Classikiem (wersja z koszem) jest o parę tysięcy droższy, ale wygląda na ciekawszą propozycję, jeśli ktoś lubi naprawdę staromodne maszyny. Fakt, Classik jest o kilka ładnych koni silniejszy, jako motocykl jest bardzo ładny i o połowę tańszy (jeśli odpuści się kosz), ale z drugiej strony Bullet daje niesamowite możliwości dopasowania go do swoich wyobrażeń - dodatkowe siedzenie, akcesoria dwa typy silnika. Nawet jeśli chodzi o malowanie, jest o niebo ładniejsze (i to we wszystkich wersjach) od Classica którego malowanie mam wrażenie zaplanował (przepraszam jeśli ktoś się poczuje urażony

) członek mniejszości seksualnej (przez co Classic dużo traci na atrakcyjności).
Z drugiej strony na forum Enfielda niektórzy "starzy wyjadacze" doradzają zakup używki, uważając cenę salonową, za zbyt wygórowaną czyli coś w tym musi być.
Co do dużych pojemności i ciężkich maszyn. Wszystko zależy od doświadczenia. Miałem możliwość przetestowania prawdziwego Harleya i pewnie zgrzeszę ciężko, ale powiem że to chyba nigdy nie będzie moja bajka (pomijając kwestie ceny). Pewnie wraz z doświadczeniem się to zmienia, ale dla mnie przesiadka ze 125 na takie "bydlę"

to mniej więcej tak, jakby ze zwinnej motorówki nagle wskoczyć za stery liniowca takiego jak Costa Concordia i próbować przepłynąć koło wyspy Le Scole żeby pomachać komuś na brzegu - ze skutkiem wiadomym.