Reportaże
Jak nie zdobyłem Berlina (kacpero)

Pierwszy sobotni poranek sierpnia rozpoczyna się siódmą rano... jeszcze przeszkadza wspomnienie piątkowego wieczoru. Mgliście i jakoś kwaśno prezentuje się wstający dzień, albo otwierać browar, albo... decyzja błyskawiczna – jadę!
Już od dość dawna korci mnie aby przekonać się, czy Junak M16 nadaje się do wypadów stricte turystycznych. Jeżdżę tym modelem czwarty miesiąc, zaliczyłem kilka imprez, ale ciągnie jak cholera aby sprawdzić motocykl w dłuższej trasie. Mam mocno ograniczony czas więc do dyspozycji pozostaje wyłącznie weekend.

Więcej…
 
Wietrzne wakacje - Słowenia, Chorwacja i kawałek Bośni

20-06-2013 Dzień 1

Okiem oleńki

Dzień wyjazdu był słoneczny i gorący. Wyjechaliśmy z Ząbek jak zwykle, zamiast o 9 rano, z półgodzinnym opóźnieniem. To taka nasza rodzinna tradycja :D. Warszawę ominęliśmy pięknie nieco nadkładając kilometrów (ok. 20), żeby na czasie przede wszystkim zaoszczędzić i nie prażyć się w pełnym rynsztunku w korkach.

Więcej…
 
Dziki Wschód 2012 - Luca (cz. 2)

Dzień piąty, sobota 25 sierpnia

Rano wstaję całkiem wyspany. Nic mnie nie zjadło, ani nie przejechało, jest dobrze. Wyglądam z namiotu, Jelonek stoi i czeka na kolejną przygodę. Ze składaniem namiotu nie ma problemu, przez całą noc był suchutki. W nocy było tak gorąco, że to co nachuchałem, nie miało szansy się skroplić na ściankach. Dzisiaj mogłem wystartować wyjątkowo wcześnie.

Więcej…
 
Dziki Wschód 2012 - Luca (cz. 1)

Dzień pierwszy, wtorek 21 sierpnia

Właśnie wróciłem z dwutygodniowych wakacji rodzinnych, no i od razu wiercę dziurę w brzuchu mojej wyrozumiałej małżonce. Urlopu zostało mi jeszcze kilka dni, bo zakład cienko przędzie i przymusowo zostałem obdarowany niemalże całym urlopem na raz. Ciekawe, czy będzie jeszcze do czego wracać?

Żonka wie jak to dla mnie ważne i mówi, że za rogi mnie nie trzyma i mogę sobie jechać. Wiele nie zastanawiając się obieram "kierunek Wschód, tam musi być jakaś cywilizacja". "Ooo bocian, skoro on żyje, to my też możemy".

Nie, to nie będzie Seksmisja, a zwykły wypad na naładowanie akumulatorów. Potrzebuje też trochę pobyć sam z przyrodą, bo bycie mężem i ojcem nie jest łatwe i potrafi mocno zmęczyć.

Więcej…
 
Zachodnio­pomorskie wędrówki Zippem Nitro - selmen

Jako, że trafił mi się miesięczny wyjazd do sanatorium w Połczynie-Zdroju, postanowiłem ku rozpaczy bliskich udać się tam Zippem Nitro szanownej małżonki.

Okazja zdarzyła się jedyna i niepowtarzalna, aby gruntownie przetestować ten motocykl w trasie, ponadto nigdy nie byłem w tej okolicy dłużej i miałem chęć odkryć jej walory turystyczne na moto. Większość znajomych z niedowierzaniem patrzyła na moje przygotowania do podróży z racji niedawno przebytej przeze mnie operacji kręgosłupa. Prawda jest jednak taka, że o ile w samochodzie czy pociągu jestem w stanie usiedzieć nie dłużej niż 2 godzinn, to na nakedzie typu Nitro gdzie mam tułów pochylony i część ciężaru na rękach okazało się, że i 12 godzin w siodle udało się bez większego problemu wytrzymać. Jedynym minusem jest ew. upadek w moim stanie... no cóż, trza było jechać rozważnie i uważnie...

Więcej…
 
Rumunia 2011

Już dłuższy czas temu w temacie o WKCM 2011 pisałem, że planuję odwiedzić Rumunię, tyle że wasz termin mi nie odpowiadał. Może to i lepiej, bo jak sam sobie zaplanowałem, tak sam zrobiłem - własnym tempem, własną drogą. Chociaż patrząc z perspektywy czasu, popełniłem 2 zasadnicze błędy - wziąłem klasyczne, papierowe mapy zamiast nawigacji, i pojechałem motocyklem innym niż enduro. Ale o tym później.

Czytaj całość na stronie (plik PDF): Rumunia 2011 - Deamiens

 
Alpy 2011

Dzień pierwszy, sobota 18 czerwca.

Tym razem nie było nerwówki z wyjazdem. Szef sam nakłaniał do wzięcia urlopu, bo z robotą krucho, to nie opierałem się długo. Cztery dni urlopu i cały tydzień wolnego, bo w czwartek Boże Ciało. W tenże czwartek też bardzo pasuje mi być już z powrotem na popołudnie z dość ważnego powodu dla mnie i mojej rodzinki.
Plan jest taki, dwa dni na dojazd, jeden na zdobycie Grossglocknera w Alpach austriackich i dwa dni powrót.

Czytaj całość na stronie (plik PDF): Alpy 2011 - Luca

 
Aleja gwiazd

Sezon zamknięty i odhaczony. Z tego powodu trudno powstrzymać grafomańskie łapy, które rwą się do wklepania podsumowań. Zwłaszcza, że na stronie klubowej wciąż wisi majowy apel pościgowy za bocianami, które już dawno zabrały tyłki do Afryki :-)

Ponieważ część Kacemowców nie ma ochoty na czytanie nadmiaru literek - czyli nie ogarnia tej kuwety - oto maksymalnie krótkie wypracowanie:

Było fajnie. Jeżdżono wokół jezior lub mórz, po górkach i dolinach. Grilowano, piwkowano i do bólu zębów oglądano swoje sprzęty. Nawijano kilometry asfaltu, ku ogólnej radości. Koniec.

Więcej…
 
Dogonić bociany

I znów bociany nas wyprzedziły... My dopiero zjeżdżamy z różnych okolic Polski, zlatujemy się na rozpoczęcie sezonu, a one już pod koniec marca zrobiły swój wielki zlot. Odnalazły i uporządkowały gniazda, odwaliły robotę prokreacyjną i teraz siedzą na zmianę, grzejąc jaja i przyglądając się ludzkiemu światu. Bocianie gniazdo to chyba niezły punkt widokowy. Wszystko z góry, jak na dłoni. Mam wrażenie, że ptaki obserwują nas po drodze przez kraj. Lekko, jakby od niechcenia, wychylają długie dzioby zza gałązek gniazda. Nie trzeba się podnosić. Jajka najważniejsze. A to znowu motong. Parka. Pewnie ciągną na kolejny zlot Klubu Chińskich Motocykli.

Tylne siodełko motocykla to takie moje bocianie gniazdo. Mam stamtąd fantastyczne widoki. Niebo nad głową. Trochę jak ptak, chciałoby się rozpostrzeć ręce i odlecieć. Nic dziwnego, że motocyklowa brać ukochała sobie wszelkie skrzydła, anioły, orły i inne upierzone okazy. Od Hondy Gold Wing po Nadnoteckie Sokoły. Oczywiście, nasze klubowe logo też zaopatrzone jest w skrzydła. Chińskie, z pewnością.

Więcej…
 
WWW czyli weekend w Wielkopolsce

Od początku lata 2009 planowaliśmy z Magdą gdzieś wyjechać tylko we dwoje, przepraszam właściwie we troje, bo za środek lokomocji miała nam służyć i dzielnie towarzyszyć świeżo nabyta Honda Deauville. Niestety szara rzeczywistość umożliwiła realizacje tego planu dopiero pod sam koniec wakacji. Ostatni weekend sierpnia mieliśmy oboje wolny, trzeba było więc szybko opracować plan i trasę, a przede wszystkim przekonać moją mamę by zechciała wziąć pod swe skrzydła dwójkę naszych łobuzów. Całe szczęście zgodę taką uzyskaliśmy bez problemu, pozostało tylko wytyczyć jakąś trasę i ruszyć.

 

Więcej…
 
Dookoła Polski (Luca 2009) cz.2

Dzień piąty (wtorek 14.07.2009)

Wstaję rano i po pysznym śniadanku i smarowaniu łańcucha jestem już na trasie. Droga między Szczecinem a Świnoujściem ucieka szybko, bo nawierzchnia niezła, wszyscy pędzą to i ja też.. Przejechałem 100km w ciągu godziny, takiej średniej na odcinku 100km nigdy jeszcze nie miałem. Prognozy pogodowe jakie usłyszałem od żonki, jak i ciotki były rewelacyjne, upał i jakieś niewielki burze popołudniu.

Więcej…
 
Dookoła Polski (Luca 2009) cz.1

Dzień pierwszy (piątek 10.07.2009)

Było kilka prób, ale zawsze coś szło nie tak i moje marzenie by objechać Polskę dookoła wzdłuż granic ciągle czekało cierpliwie na realizację.
Ostatnia szansa, jak teraz nie pojadę to w tym roku nici z wyprawy, później nie będzie czasu ani możliwości.
Żona ubłagana, urlop w pracy na pięć dni załatwiony, Jelonek zatankowany no to w drogę.
Hola, hola nie tak od razu, dzisiaj jeszcze idę do roboty i dopiero po pracy wyruszam w stronę Bieszczad, a dusza rwie się od samego rana jak oszalała by pędzić przed siebie.
W robocie siedziałem jak na szpilkach i w głowie miałem tylko jedno, oj ciężko było skupić uwagę na pracy.
16:10 WOLNOŚĆ, no to szybko 37km do domku tam papu, graty do zabrania już od wczoraj leżą w garażu, tylko przytroczyć i można jechać. No tak, ale jadę samolubnie i żonę z dwoma małymi urwisami muszę zostawić, trochę smutno.

 

Więcej…
 
Gródek Krajeński

Pierwszy oficjalny zlot „chinersów”na otwarcie sezonu 2009

No, pierwszy oficjalny, to na pewno. Ale tak w ogóle, to drugi. Pierwszy odbył się w drugiej połowie września 2008 roku, z inicjatywy Shippa (na zdjęciu we własnej osobie).

Więcej…
 
No to lecim... (by Luk@)

Łódz 5-04-2009

kliknij, aby pobrać plik (Acrobat Reader)

 
Jeden miło spędzony dzień

Od dłuższego czasu nosiło mnie by pojeździć sobie tak do oporu, żeby dusza we mnie wlazła i nie chodził za mną głód jazdy na dwóch kółkach.
No to odpaliłem sprzęta o 6:30  i ruszyłem w świat łapiąc wiatr we włosy albo to co z nich zostało. Dzień zapowiadał się bardzo przyjemnie, słoneczko ładnie świeciło i przejrzystość powietrza była prawie idealna, nic tylko mknąć przed siebie. Kierunek obrany to Bieszczady. Wiele razy gościłem w tych stronach ale tam zawsze jest coś ciekawego do zobaczenia, no i te winkle z nowym asfaltem ciągnącym się w tak pięknym otoczeniu gór.

Więcej…
 
Zlot we Władysławowie 2008

Kliknij, aby pobrać plik (dokument Acrobat Reader)

Przedruk z Chopper Magazin

 
Wyprawa Shippa 2008 - relacja Shipp

Kliknij, aby pobrać plik (dokument Acrobat Reader)

Przedruk z Chopper Magazin

 
Zipp - testy motocykli

Zamieszczam kolejny opis jazd testowych - tym razem dwóch dość ciekawych motocykli firmy ZIPP. Jest to importer cieszący się obecnie bardzo dobrą opinią, co zdecydowanie potwierdzają dostarczone do redakcji w miesiącu lipcu dwa motocykle RAVEN i Roadstar Mając do dyspozycji dość sporo czasu, poddaliśmy pojazdy zdecydowanie konkretnej obróbce. Tradycyjnie - jak każdy trafiający do nas motocykl, również i te trafiły na redakcyjny serwis. Oczywiście nie obyło się bez drobnych niedociągnięć, ale natychmiast zaznaczam, że były to bzdety wymagające kwadransa pracy dla sprawnego i doświadczonego mechanika. Trudno rokować, czy był to efekt byle jakiego przygotowania przez importera, czy zwykły błąd ludzki czy też, co najbardziej prawdopodobne, powstały podczas transportu - dojechały do nas za pośrednictwem firmy kurierskiej. Luźne połączenia elektryczne, kilka nie dokręconych śrubek, dwie przepalone żarówki - jak na mity o chińskim sprzęcie stan rewelacyjny.

Więcej…
 
ROADSTAR V 250
testyth01 

ROADSTAR to kolejne wcielenie kultowej YAMAHY VIRAGO 250 - motocykla, który jeszcze do niedawna stanowił główną pozycję w kolekcji każdego liczącego się importera jednośladów wyprodukowanych w ChRL. Klasyczny, wręcz kultowy chopper z lekko wysuniętym przodem, cienkie 18-calowe przednie koło współpracuje z 15-calowym, grubym laczkiem.
Pojazd z firmy ZIPP zrobił jednak w redakcji najbardziej pozytywne wrażenie ze wszystkich testowanych dotąd motocykli tej klasy.

 

Więcej…
 
Wielka wyprawa Shippa (2008) - relacja Luca cz.2

Dzień szósty (Czwartek 07.08.2008)

Obudziłem się wcześnie rano i słyszę, że sąsiedzi jeszcze mocno śpią to co będę sam wstawał, tak będę leżał. Po chwili znowu zmorzył mnie sen. Moje spanie obudził krzyk Nocka,. Co on tak krzyczy z rana, nic nie mogę z tego zrozumieć, wychylam głowę z namiotu a on mówi, że złodzieje. Rozglądam się, nikogo nie ma, to go pytam, czy jaja sobie robi z rana a on na to, że nie i że złodzieje byli. Wszyscy powyskakiwali z namiotów a Nocek cały zdyszany mówi, że budzi się rano i patrzy jak ktoś wisi nad nim i grzebie mu w portfelu. Gdy krzyknął, złodziej rzucił mu portfelem w twarz i zabrał się do ucieczki. Nocek niewiele myśląc wyskoczył z namiotu i tak jak spał pobiegł boso po mokrej od rosy trawie za złodziejem. Niestety bose nogi na mokrej trawie nie mają dobrej przyczepności i Nocek nie był w stanie dogonić złodzieja, gdy w końcu wyostrzył mu się wzrok po śnie to zauważył przed tym złodziejem biegnących jeszcze dwóch rabusiów, którzy zaraz wskoczyli do bordowego Opla. Opel ruszył z kopyta a ten ostatni złodziej wskoczył w biegu do jadącego samochodu, jak na gangsterskich filmach. Bosy Nocek był już bez szans, do tego było za daleko by odczytać rejestrację samochodu i tak złodzieje odjechali. Nocek wrócił do namiotów i wtedy właśnie nas obudził. Wstaliśmy wszyscy i każdy sprawdzał, czy mu nic nie zginęło. Nockowi na szczęście złodziej nie zdążył nic zabrać ale dwóch z nas niestety okradli ze wszystkich dokumentów, kart i pieniędzy.

Więcej…
 
Wielka wyprawa Shippa (2008) - relacja Luca cz.1

Dzień pierwszy (Sobota 02.08.2008)

Pomysł wyprawy narodził się w głowie Shippa podczas przejażdżki Południową stroną, którą odbyliśmy rok wcześniej. Cjt7 nazwał tą wyprawę WWS, czyli Wielka Wyprawa Shippa i ta nowa nazwa szybko się przyjęła w gronie zapaleńców.
No to od początku po kolei:
O piątej rano dzisiaj wyruszył Grzeno z  Gdańska, Andrzej z Malborka i Abu z Orzysza.
Około południa dotarli do stolicy na umówione miejsce, gdzie miał na nich czekać Cjt7.
Do ekipy dołączyli również: Majkelpl, Kjujik i Tomek na Hondzie.
Cjt7 na wstępie zorganizował orszak weselny dla rozgrzewki, po którym siedmiu wspaniałych ruszyło w moim kierunku.
Ja w tym czasie dopieszczałem maszynę przed wyjazdem i głowiłem się nad tym jak upchać te wszystkie toboły, z których i tak połowa się nie przydała.
Pierwszy dotarł Lucjan z okolic Tomaszowa, a około siedemnastej na parking pod Muzeum wsi Kieleckiej w Tokarni dotarła ekipa  ze stolicy, którą przywitaliśmy z Lucjanem.

Więcej…
 
<< pierwsza < poprzednia 1 2 następna > ostatnia >>

Strona 1 z 2
Copyright © Klub Chińskich Motocykli - 2010 (design Agnes
)